Forum Osobowość schizoidalna Strona Główna Osobowość schizoidalna
Forum dla osób ze schizoidalnym zaburzeniem osobowości
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy gdyby...

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Osobowość schizoidalna Strona Główna -> Anhedonia i spłaszczona uczuciowość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gbur




Dołączył: 08 Sty 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:17, 19 Mar 2016    Temat postu: Czy gdyby...

Czy gdyby przyszło wam nagle umrzeć: nagła choroba, wypadek samochodowy - czy mielibyście poczucie straconego życia: nieprzeżytych wspomnień, nienawiązanych relacji międzyludzkich, nigdy nie doświadczonych stanów, niewykorzystanych własnych możliwości, zmarnowanych szans ? Tego, że to życie właściwie bezsensowne było...

Ostatnio zmieniony przez Gbur dnia Sob 17:26, 19 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
schizoidman




Dołączył: 17 Gru 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:53, 23 Mar 2016    Temat postu:

Powiem tak, gdybym miał nagle umrzeć byłbym najszczęśliwszą osobą na świecie. Życie zupełnie mnie nie cieszy. Zbyt wiele razy doświadczyłem zła ze strony ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gbur




Dołączył: 08 Sty 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:49, 24 Mar 2016    Temat postu:

Też tak kiedyś myślałem , póki pewnego dnia karetka odwiozla mnie na sygnale. Szczękałem zębami z bólu, całe życie przeleciało mi przed oczami, naprawdę myślałem , że umieram. Boję się śmierci i nie rozumiem jej. Inaczej bym tego już nie napisał.

Świadomość zbliżającej się śmierci może być jakimś bodźcem wywołującym chęć zmiany czegoś swoim życiu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kefir




Dołączył: 15 Lut 2016
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 2:17, 27 Mar 2016    Temat postu:

Myśląc o śmierci na spokojnie, pojawia się u mnie lekki uśmieszek (ale tak w myślach). Koniec bezcelowego dryfowania, początek czegoś nieznanego, nawet jeśli tym czymś ma być nic, koniec bycia, to właśnie jest ekscytujące, bo niemożliwe do wyobrażenia, bo jak to jest nie istnieć, nie myśleć? Tak, gwałtowna, nagła i drastyczna zmiana całej rzeczywistości, to jest to. Temat przewodni moich fantazji. Niech to się wszystko okaże cyfrową symulacją najlepiej. Przyjemne wyobrażenie.

Ale, wiem że istnieje u mnie instynkt przetrwania, objawiający się przy zagrożeniach. Czułam go parę razy. Wisząc nad przepaścią robiłabym wszystko aby wczołgać się z powrotem na górę i życie brzmiałoby jak coś wspaniałego. Czułabym silny strach przed śmiercią.

Dlatego dosyć ciężko mi stwierdzić, jak zachowałabym się i co bym myślała w sytuacji, którą opisujesz. Być może rzeczywiście żałowałabym, że nigdy nie czułam się w pełni obecna w świecie, że jechałam na semi-auto pilocie, że nie potrafiłam nic zmienić. Może żałowałabym, że nie wzięłam się za jakąś prostą robotę i nie żyłam spokojnie i niezależnie za minimalne fundusze. Może pojawiłby się żal i docenienie uczucia którym darzy mnie rodzina. Może to, a może to, a może tamto....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fifikse




Dołączył: 04 Sty 2016
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

PostWysłany: Pon 18:59, 28 Mar 2016    Temat postu:

tak na dzisiaj, na teraz, w tej chwili umierając (czego sobie nie życzę) ja bym miała chyba ... oj nie, nie chyba - na pewno i niestety, tak. zresztą ja w ogóle żałuję, tak na co dzień żałuję, w sensie że wcale umierać nie muszę by zdać sobie nagle sprawę z tego że tak bardzo mi SZKODA, po prostu szkoda, wszystkiego: wszystkiego tego co być mogło a czego nigdy nie było, i tego co było, lecz z mojej winy "być" przestało -> żałuję, że uciekałam od przyjaznych mi ludzi i miejsc, często świadomie wybierając to, co dla mnie złe, w tym też miejsca, ludzi (własny "dom"/siebie), nikt nigdy nie skrzywdził mnie bardziej od "ja" - nie wiem dlaczego uciekam od ludzi, powinnam bać się (i uciekać od) siebie. może pomijając dzieciństwo, zresztą sama nie wiem - raczej (?) tzn. mam na myśli pewnego rodzaju odpowiedzialność za siebie - własne decyzje, wybory i/lub ich brak, dlatego pomijam czas dzieciństwa gdzie odpowiedzialność ponoszą inni (za wszystko to, co dla nas dobre/złe/jakiekolwiek <- nie nasze to lecz "innych", których możemy kochać za to, co dobre, bać się/obwiniać z powodu tego co złe, itd. w dorosłym życiu natomiast nie ma/nie powinno być już "cudzej winy" - wszystko JA). poza tym sądzę, tak uważam, zawsze tak o sobie myślałam, że (gdyby nie "ja" i "pomijając dzieciństwo" - jw.) mam w życiu sporo szczęścia - gdybym tylko chciała(?) potrafiła(?) miała więcej motywacji(?) odwagi(?), nie wiem, nie mam pojęcia jakich użyć słów, nieważne, niech będzie, że jedno z tych wymienionych lub te którego brak, mogłabym robić co zechcę, być (z) kimkolwiek (i) gdziekolwiek zechcę ... właściwie to zawsze miałam poczucie, że szczęście jest gdzieś obok, gdzieś blisko, "na wyciągnięcie ręki" - mogłabym być szczęśliwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gbur




Dołączył: 08 Sty 2016
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:24, 29 Mar 2016    Temat postu:

kefir napisał:
Temat przewodni moich fantazji.


Od jakiego wieku, jeśli mogę spytać?

Cytat:
Niech to się wszystko okaże cyfrową symulacją najlepiej.


Ja, od pewnego czasu, jedynej rzeczy jakiej jestem pewny to istnienia obiektywnej rzeczywistości, niezbyt zależnej od mojej woli i nie do końca poznawalnej, której jestem jakąś częścią...dość przerażające poczucie.

fifikse napisał:
gdybym tylko chciała(?) potrafiła(?) miała więcej motywacji(?) odwagi(?), nie wiem, nie mam pojęcia jakich użyć słów, nieważne, niech będzie, że jedno z tych wymienionych lub te którego brak, mogłabym robić co zechcę, być (z) kimkolwiek (i) gdziekolwiek zechcę ... właściwie to zawsze miałam poczucie, że szczęście jest gdzieś obok, gdzieś blisko, "na wyciągnięcie ręki" - mogłabym być szczęśliwa.


Z poczuciem własnych możliwości bywa złudnie, bo niekonfrontowane z rzeczywistością daje nadzieję, że w 'razie czego' łatwym sumptem można coś uzyskać. Problem w tym, że nawet jeśli początkowo te możliwości są, to z wiekiem, gdy człowiek się starzeje, nierozwijane zaczynają się kurczyć, i gdy nagle człowiek zdobędzie się na motywację i odwagę - okazuje się, że nic nie jest takie proste.


Ostatnio zmieniony przez Gbur dnia Wto 21:24, 29 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Osobowość schizoidalna Strona Główna -> Anhedonia i spłaszczona uczuciowość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin